Nie zawsze prokurator decyduje o statusie podejrzanego – wywiad z adw. drem Andrzejem Malickim
04.11.2024
Panie Mecenasie, w 1992 roku założył Pan spółkę, ale wcześniej już pracował Pan w zawodzie.
Do 1983 pracowałem jako asystent w Uniwersytecie Wrocławskim, gdzie uczyłem prawa, geografii ludności, demografii i prawa rodzinnego. Na początku 1980 roku rozpocząłem pracę adwokata. To były czasy zespołów adwokackich. Interesujące, że Rosjanie bardzo chcieli, żeby były to państwowe zespoły adwokackie. Ale na szczęście zawsze element prywatności w naszym zawodzie występował. Czyli element powierzenia sprawy przez klienta.
Adwokaci w latach 80…
… z reguły żyli dobrze. Jedni byli bardzo bogaci, ale ci średnio zamożni, czy z niższymi przychodami żyli na dobrym poziomie. To warunkowało też pewien poziom etyczny i pewną godność adwokatów. Ale też przedsiębiorczość – myśmy zawsze żyli na własny rachunek. No i zmiana ustroju, ustawa o działalności gospodarczej, przypomniała odwieczne pytanie: kim jest adwokat – czy jest przedsiębiorcą, czy adwokat ma misję? Na pewno jest zawodem zaufania publicznego według art. 17 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej. Jeśli adwokat ma mieć misję, to znaczy, że ma prawo działać też za darmo, że ma prawo działać po stawkach urzędowych czy chce, czy nie chce – musi. To jest element misyjności. Ale i po stawkach umownych, żeby mógł utrzymać biuro, żeby mógł utrzymać pracowników i siebie.
W końcu zakłada Pan spółkę.
Teraz można zadać pytanie, po co chciałem spółki? W zespole adwokackim w niewielkim pokoiku siedziało czterech adwokatów. Jak ktoś mógł powierzać delikatne sprawy rodzinne, karne, gospodarcze prawnikowi, gdy w pokoju był tłok i każdy wszystko słyszał? Dlatego bardzo chciałem mieć własny pokój – dla stworzenia godziwych warunków wykonywania zawodu zaufania publicznego. Żeby klient mógł usiąść i wiedział, że nikt go nie podsłuchuje. Bo przecież cechą adwokatury jest tajemnica i intymność. To są cechy zawodu.
Założenie działalności gospodarczej było mi potrzebne do lepszego, bardziej transparentnego wykonywania zawodu.
Pamięta Pan pierwszego klienta?
Doskonale. Był nim Maciej Kapelczak, właściciel firmy Panda. Pozyskanie mnie przez niego było przedziwne. Wtedy działałem w klubie żużlowym Sparta Wrocław. Jak to każdy klub sportowy bez względu na wszystko, nie miał pieniędzy. Przyszedłem do Pana Kapelczaka poprosić o wsparcie finansowe. To było przed denominacją. Potrzebowaliśmy dwa miliony złotych na wyjazd do Krosna. Panda to była sieć sklepów z alkoholem, kioski, sprzedaż chleba. To wszystko dawało duże pieniądze. Na spotkaniu właściciel „Pandy” powiedział „Tam pod tym krzesłem jest 10 milionów to je weź” Wziąłem te pieniądze. Za jakieś 10 dni do klubu zadzwonił Maciej Kapelczak i zapytał: „Czy Pan mecenas Malicki wpłacił coś do klubu”? Odpowiedziała: „Jest 10 milionów wpłacone siedem dni temu”. Kapelczak zażądał, abym stawił się przed nim. Pojechałem i usłyszałem: „Ponieważ okazałeś się uczciwy, a wszyscy mnie okradają, to będziesz moim adwokatem i doradcą.”
Drugim moim wielkim klientem był „Pafawag” Od 94 roku po dzień dzisiejszy spółka adwokatów Malicki i wspólnicy w większym czy mniejszym zakresie świadczy obsługę prawną. Zmieniają się tam zarządy, zmieniają się nazwy, właściciele, a moja kancelaria wciąż tam jest.
Nie chciał się Pan zająć polityką, jak choćby Pana były wspólnik mecenas Henryk Rossa?
Nie… Natomiast kiedyś doszło do tego, że byłem bardzo blisko polityki. Pomogłem właśnie mecenasowi Henrykowi Rossie w kampanii wyborczej. Jestem, od lat, spikerem na żużlowych meczach Sparty Wrocław. Zapowiadam przez mikrofon wyścigi i podaję ich obsadę. Na początku lat 90. zapytałem kibiców: „Czy państwo mi wierzycie?” Głośno odpowiedzieli: „Tak”. Ja wierzę, Henrykowi Rossie, to wy mu też zaufajcie”. Wtedy jeszcze nie było ciszy przedwyborczej i 1500 głosami wygrał wybory do senatu.
Proszę opisać sprawę sądową, która zapadła Panu w pamięci?
Jest taka… Mój klient był oskarżony o to, że jadąc żukiem, doprowadził do potrącenia przechodnia i spowodował jego śmierć. Znany z surowości sędzia, który sądził większość spraw o wypadki drogowe we Wrocławiu, na samym początku procesu zapytał oskarżonego, czy ma prawo jazdy. Powiedział, że ma. A na to sędzia, że już nie będzie miał. Nie można uprzedzać o wyroku, to praktycznie powinno wyłączyć sędziego, bo ujawnił stanowisko w sprawie. Jednak ja jako młody adwokat, wolałem nie denerwować sądu. Mój klient nie przyznawał się do winy. Tłumaczył, że nie spowodował śmierci, wyjaśniał, że denat leżał na jezdni, nie widział go, nie miał kamizelki odblaskowej i dlatego przejechał po nim… Powołany został biegły, który stwierdził: „nie wykluczam przejechania wielorazowego przez inne pojazdy”. Oczywiście, każda jazda po trupach jest nieelegancka i stanowi wykroczenie. Ale ono się przedawniło. Wydano wyrok uniewinniający, to był mój sukces.
Pamiętam w jednej ze spraw na kanwie której powstał film, którego jestem współautorem wspólnie z Wiesławem Saniewskim – „Bezmiar sprawiedliwości”, gdzie prokurator w stosunku do sprawcy oskarżonego reżysera zażądał kary 15 lat pozbawienia wolności, przy okolicznościach ciąży ofiary, jej duszenia, topienia, bicia… Siedziałem obok tego prokuratora. Powiedziałem – ja nie rozumiem. Jeśli są wątpliwości, to niech pan prokurator wniesie o uniewinnienie. Ale jeśli nie ma wątpliwości, to powinno żądać się dożywocia.
Pana hobby?
Żeglarstwo. Jestem instruktorem żeglarstwa i jachtowym sternikiem morskim. Jestem też licencjonowanym spikerem zawodów żużlowych. Pewien człowiek mówi, że ja odprawiam msze na stadionie. Ale jemu się ta msza zawsze podobała, wierzę, że większości kibiców również.
Jestem też wykładowcą. Uczę prawa sportowego w Dolnośląskiej Szkole Wyższej i prawa medycznego na Wydziale Prawa, Administracji i Ekonomii na Uniwersytecie Wrocławskim w ramach studium podyplomowego. Prowadzę zajęcia z aplikantami adwokackimi. Staram się publikować dużo, jestem członkiem Naczelnej Rady Adwokackiej, zachowuję aktywność w samorządzie adwokackim. Pełniłem wszystkie funkcje od członka rady poprzez kierownika szkolenia 12 lat, Wicedziekana i dziekana. Rozbudowałem siedzibę naszej izby czyniąc ją nowoczesną.
09.10.2018
04.11.2024
19.04.2024
04.03.2024